niedziela, 4 października 2015

Niedziela

W pierwszą niedzielę w nowym roku akademickim postanowiłam wybrać się na spacer do pobliskiego parku. Już po chwili miałam wrażenie, że znajduję się w innym świecie. Na co dzień zabieganie, uciekające autobusy, pędzący przechodnie, tłumy, zgiełk... A tutaj? Spokój, uśmiech, rozmowy, spacerujące rodziny z dziećmi. Piękne, ciepłe, jesienne popołudnie z bliskimi. Urzekł mnie ten obrazek, więc postanowiłam uwiecznić go w wierszu. Wzięłam długopis w dłoń i tak powstał poniższy utwór.

„Niedziela”
5 dni w tygodniu każdy pędzi, biegnie -
Można to zobaczyć i w nocy i we dnie.
Autobus ucieka, inny w korku stoi,
Już nawet nie wiadomo, dokąd każdy goni.

Dzień szósty przejściowy – po prostu sobota:
Zakupy, sprzątanie, wciąż jakaś robota.
Mniej ludzi na ulicach, bo każdy zajęty
Już się szykuje na dzień siódmy – święty.

W końcu nadchodzi wyczekana niedziela,
Gdy jeden człowiek na drugiego spoziera,
Poświęca mu chwilę, patrzy prosto w oczy
I chce znów na nowo nim się zauroczyć.

Koleżanki, rodziny, zakochane pary,
Ktoś na hulajnodze, rowerze, z psem, co wabi się Larry.
Spacerują, rozmawiają, bo czasu im nie szkoda,
A sprzyja temu piękna, jesienna pogoda.

Na ławeczce siedzi sobie pewna starsza pani
I obserwuje uważnie, co dzieje się w oddali.
Obok niej dziewczyna długopis lekko trzyma,
Jeden wiersz kończy, kolejny zaczyna. 

Warszawa, 4 października 2015r.