Właśnie wróciłam z pewnego ciekawego miejsca, w którym można dostrzec
ogrom wkładu ludzkiej pracy, pomysłowość twórców czy uświadomić sobie,
że czasem czerń kryje w sobie światło, a biel - mrok. Brzmi to wszystko
zagadkowo, ale choć trochę intrygująco? Takie są moje
skojarzenia, kiedy wracam myślami do wystawy "Oblicza Azji". Wystawa? Co
w tym może być ciekawego? A no właśnie sama się zaskoczyłam. Do tej
pory, zdecydowana większość wyjść do muzeów, w których uczestniczyłam,
była organizowana ze szkoły i stanowiła raczej smutną konieczność,
dodatek, a czasem głównym elementem wycieczki, który chciało się jak
najszybciej skończyć, wyjść z muzeum i już tam nie wracać. Wiadomo, że
wiele zależy od muzeum, ale chyba jeszcze więcej od nastawienia. Dziś
byłam na wystawie,
bo chciałam na niej
być. Wiedziałam, że będą znajomi, że zobaczę na żywo pracę koleżanki. I okazuje się, że
sztuka wcale nie musi być nudna.
To, że nie wszystko (a czasem bardzo niewiele) z niej rozumiemy to nie
znaczy, że nie można pokusić się o zabawną czasem interpretację. Tym
bardziej jak komuś się to spodoba i potem słyszysz "Ej, słuchaj co
Karolina wymyśliła!".
Tak to jest z tą sztuką, że czasem nie
trzeba wiele, by coś na pozór mało ciekawego (bo to niby tylko obraz,
plakat, rzeźba), poprzez użycie naszej wyobraźni, zamieniło się w coś
niezwykłego.
Tutaj
możecie zobaczyć część prac z wystawy "Oblicza Azji". Nie do porównania
jest przejrzenie obrazków na monitorze ekranu z realnym obejrzeniem
prac młodych artystów, ale być może zachęcą one kogoś do wybrania się na
tą czy inną wystawę tak po prostu, z własnej woli, by zobaczyć i
poczuć kawałek sztuki.