wtorek, 15 października 2013

Spotkanie z Sz.

Właśnie wróciłam z pewnego ciekawego miejsca, w którym można dostrzec ogrom wkładu ludzkiej pracy, pomysłowość twórców czy uświadomić sobie, że czasem czerń kryje w sobie światło, a biel - mrok. Brzmi to wszystko zagadkowo, ale choć trochę intrygująco? Takie są moje skojarzenia, kiedy wracam myślami do wystawy "Oblicza Azji". Wystawa? Co w tym może być ciekawego? A no właśnie sama się zaskoczyłam. Do tej pory, zdecydowana większość wyjść do muzeów, w których uczestniczyłam, była organizowana ze szkoły i stanowiła raczej smutną konieczność, dodatek, a czasem głównym elementem wycieczki, który chciało się jak najszybciej skończyć, wyjść z muzeum i już tam nie wracać. Wiadomo, że wiele zależy od muzeum, ale chyba jeszcze więcej od nastawienia. Dziś byłam na wystawie, bo chciałam na niej być. Wiedziałam, że będą znajomi, że zobaczę na żywo pracę koleżanki. I okazuje się, że sztuka wcale nie musi być nudna. To, że nie wszystko (a czasem bardzo niewiele) z niej rozumiemy to nie znaczy, że nie można pokusić się o zabawną czasem interpretację. Tym bardziej jak komuś się to spodoba i potem słyszysz "Ej, słuchaj co Karolina wymyśliła!".
Tak to jest z tą sztuką, że czasem nie trzeba wiele, by coś na pozór mało ciekawego (bo to niby tylko obraz, plakat, rzeźba), poprzez użycie naszej wyobraźni, zamieniło się w coś niezwykłego.


Tutaj możecie zobaczyć część prac z wystawy "Oblicza Azji". Nie do porównania jest przejrzenie obrazków na monitorze ekranu z realnym obejrzeniem prac młodych artystów, ale być może zachęcą one kogoś do wybrania się na tą czy inną wystawę tak po prostu, z własnej woli, by zobaczyć i poczuć kawałek sztuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz