Już sam tytuł książeczki z opowiadaniami dla ducha Bruno Ferrero napawa optymistycznie. "Czasami wystarcza promyk słońca". Ale właściwie do czego wystarcza? Może do tego, by przez chwilę się uśmiechnąć, by zrobić coś dobrego, by spojrzeć życzliwie na innych... Jeden promyk, jedna łuna światła... Takimi promykami są zamieszczone w książeczce opowiadania. Napisane w formie przystępnej dla osób w różnym wieku. Dla dzieci - bajka z morałem, dla młodzieży i dorosłych - opowieść skłaniająca do przemyśleń, ale również wywołująca uśmiech na twarzy, dla każdego - przyjemna lektura, do której wraca się nie raz.
Moim ulubionym opowiadaniem z tej książeczki jest poniższe, które nosi tytuł "Rozgwiazdy"
"Straszliwa burza rozszalała się na morzu. Ostre podmuchy lodowatego
wiatru przeszywały wodę i unosiły w olbrzymich falach, które spadały na
plażę, niczym uderzenia młota mechanicznego. Jak stalowe lemiesze orały
dno morskie, wyrzucając z niego na dziesiątki metrów od brzegu małe
zwierzątka, skorupiaki, małe mięczaki.Gdy burza minęła, tak
gwałtownie jak przyszła, woda uspokoiła się i cofnęła. Teraz plaża była
pokryta błotem, w którym zwijały się w agonii tysiące, tysiące
rozgwiazd. Było ich tyle, że plaża wydawała się być zabarwiona na
różowo.
Zjawisko to przyciągnęło wielu ludzi ze wszystkich stron
wybrzeża. Przyjechały nawet ekipy telewizyjne, aby sfilmować to dziwne
zjawisko. Rozgwiazdy były prawie nieruchome. Umierały.
Wśród
tłumu stało również dziecko, trzymane za rękę przez ojca. Oczyma
zasmuconymi wpatrywało się w małe rozgwiazdy. Wszyscy na nie patrzyli,
ale nic nie robili.
Nagle dziecko puściło rękę ojca, zdjęło
buciki i skarpetki, i pobiegło na plażę. Pochyliło się i małymi rączkami
wzięło trzy rozgwiazdy, i biegnąc szybko zaniosło je do wody, potem
wróciło i zaczęło robić to samo.
Zza cementowej balustrady jakiś mężczyzna zawołał:
- Co robisz chłopczyku?
- Wrzucam do morza rozgwiazdy. W przeciwnym razie wszystkie zginą na plaży - odpowiedziało dziecko.
-
Tu znajdują się tysiące rozgwiazd, nie możesz uratować ich wszystkich.
Jest ich zbyt wiele! - zawołał mężczyzna. - Tak dzieje się na tysiącach
innych plaży wzdłuż brzegu! Nie możesz zmienić tego faktu!
Dziecko pochyliło się, by wziąć do ręki inną rozgwiazdę i rzucając ją do wody, powiedziało:
- A jednak zmieniłem ten fakt dla tej oto rozgwiazdy.
Mężczyzna
przez chwilę milczał, potem pochylił się, zdjął buty i skarpety, i
zszedł na plażę. Zaczął zbierać rozgwiazdy i wrzucać je do morza. Po
chwili zrobiły to samo dwie dziewczyny. Było ich czworo, wrzucających
rozgwiazdy do wody. Po paru minutach było ich 50, potem 100, 200,
tysiące osób, które wrzucały rozgwiazdy do morza. W ten sposób uratowano
je wszystkie.
Wystarczyłoby, aby dla przemiany świata ktoś, nawet mały, miał odwagę rozpocząć."
Czasami wystarcza promyk słońca...
Kar.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz